przez Kryspin » piątek, 4 wrz 2020, 16:28
Byłam śliczną i ufną dziewczynką, kiedy seksedukatorzy podali mi w przedszkolu waniliowy budyń, polany czymś, co w swej dziecięcej naiwności uznałam za syrop malinowy, a co okazało się substancją farmakologiczną, która zainicjowała mój koszmar, zmieniając mnie w chłopca, później w młodzieńca, a na końcu w mężczyznę. Cierpię od tej pory okrutnie, ale czymże jest moje cierpienie wobec tragedii rzecznika P., któremu musiano podać coś tak mocnego, że się od razu zamienił w pizdę.